Nietoperz

2009, Galeria PROGR, Bern, Szwajcaria

Nietoperz, zaprojektowany dla miasta Bern, stolicy Szwajcarii, jest nie tyle rzeźbą co pojemnikiem na prochy zmarłych. Jest tym samym projektem alternatywnego cmentarza, miejscem pochówku, pamięci, a także ostatecznego spotkania.

Forma tego pojemnika może być zarówno naturalistyczna, jak i abstrakcyjna, przy czym kształtem wyjściowym powinien być podwieszony, śpiący nietoperz, owinięty skrzydłami; rodzaj biologicznej z pochodzenia formy, zrytmizowanej rusztowaniem skrzydeł. Mieszkańcom miasta zostałoby przedstawionych parę propozycji formalnych do wyboru. Figura nietoperza powinna mieć 3 metry wysokości i być zamocowana pod przęsłem Kornhausbrücke, jednego z najpiękniejszych mostów w Bern. Jego potężna konstrukcja ma 382 m długości i 115 metrów wysokości. Został zbudowany przez berneńskiego inżyniera, Paula Simonsa i firmę Theodor Bell & Cie. Uroczyste otwarcie mostu nastąpiło 18 czerwca 1898 roku. Desperaci, skacząc z Kornhausbrücke odbierają sobie życie, dlatego most nazywany jest czasem Selbstmordbrücke - mostem samobójców. Rzeźba stałaby się tym samym miejscem, ostatnim, docelowym przystankiem. Złożenie prochów ludzi, którzy by sobie tego życzyli, miałoby jeden warunek - prochy nie mogłyby być umieszczone w oddzielnych urnach, musiałyby być ze sobą zmieszane. W ten sposób, ludzie, którzy może nie znali się za życia, spoczęliby razem po śmierci, w absolutnej, fizycznej bliskości. scale of the project

Rozmowa z kuratorką wystawy w PROGR, Beate Engel

B.E. :O czym właściwie jest projekt Nietoperz?
J.R.: Pod mostem Kornhausbrücke wisi figura nietoperza, który śpi lub jest w stanie hibernacji. Jest wykonany ze sztucznego kamienia, ma 3 metry wysokości. Rzeźba jest pusta wewnątrz i ma w górnej części specjalny, szczelnie zamykany otwór, rodzaj szuflady. Nietoperz jest raczej miejscem niż obiektem. To właściwie podwieszony cmentarz, miejsce, gdzie każdy może, o ile tylko wyrazi taką wolę, być pochowany. Jest tylko jeden warunek - prochy nie mogą być od siebie oddzielone, nie mogą być umieszczone w urnach.
B.E.: Dlaczego wymyśliłaś ten projekt właśnie dla Berna? Twoja rzeźba ma być pojemnikiem na prochy. Jak powstał ten pomysł?
J.R.: Na początku mojego pobytu starałam się stworzyć obraz tego miejsca, mam na myśli obraz, który zawierałby wszelkie możliwe informacje i cechy berneńskiej (i szwajcarskiej) społeczności. Zdałam sobie sprawę, że to musi być zwierzę, nie udomowione, dzikie zwierzę. Kornhausbrücke jest zwany czasem mostem samobójców, wielu ludzi zakończyło życie skacząc z niego, więc z tym mostem wiąże się śmierć. Z drugiej strony, po dwóch latach od śmierci mojej matki, wciąż nie umiem sobie z tym poradzić. I przywiozłam ten problem tu, do Berna. A matka jest nie tylko osobą, jest też miejscem…. I wreszcie, myślę, że Szwajcaria, Bern, to rodzaj modelu Europy, modelu pewnego fenomenu kulturowego, z wszelkimi cechami doprowadzonymi do absolutnego ekstremum. Jest to jedyny kraj, jaki znam, w którym prawo zezwala na grzebanie prochów w środowisku naturalnym, niekoniecznie na cmentarzu. Dlaczego więc nie grzebać ich w dziele sztuki? Dla wielu sztuka tutaj jest substytutem religii…
B.E.: Co dla ciebie symbolizuje nietoperz?
J.R.: Jest tym czym jest - cmentarzem. Niczego nie symbolizuje. Jest miejscem, heterotopią. Tak jak śmierć, nietoperz jest dla nas czymś nieznanym, niezrozumiałym i budzącym lęk. Dla mnie elementem absolutnie kluczowym jest warunek mieszania prochów. Pełny, fizyczny kontakt ciał - prochów. Nie każdy jednak jest gotowy na taką decyzję.
B.E.: Chcesz prowokować, czy naprawdę myślisz, że twój pomysł ma szansę na realizację?
J.R.: Od strony prawnej jest to możliwe. Jest to raczej kwestia zrozumienia, współpracy i dobrej woli ze strony jakiejś instytucji artystycznej oraz firm, które oferują alternatywne pochówki. Myślę, że szwajcarskie społeczeństwo jest społeczeństwem bardzo dojrzałym i gotowym do tego rodzaju ryzykownych decyzji.
fot. (most): Joanna Rajkowska lub Martin Bichsel
fot. (nietoperz): Milos Andera