Dotleniacz

2006-2007, Plac Grzybowski, Warszawa; Centrum Sztuki Współczesnej, Zamek Ujazdowski

Debata zorganizowana przez InfoQlturę 2016 2 sierpnia 2007 była spotkaniem władz miasta (Stołecznego Konserwatora, dyrektor Biura Kultury i Naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej), mieszkańców Placu Grzybowskiego i oraz twórców projektu Dotleniacz: autorki Joanny Rajkowskiej, kuratorki Kaji Pawełek oraz architekta Maćka Walczyny. Debatę prowadził dr Jarosław Trybuś, historyk sztuki, który swoim szkicowym wstępem na temat prac artystów w przestrzeni publicznej, nadał spotkaniu szeroki, kulturowy kontekst. Sądzę, źe ta debata ma szansę nie być jeszcze jednym, całkowicie martwym rytuałem, w którym strony przedstawiają swoje racje, a następnie rozchodzą się - każdy w swoją stronę. Zależy to od postawy urzędników, którzy być może zdecydują się na pewną społeczną aktywność. W czym rzecz? Dotleniacz jest projektem, który obudził w ludziach nadzieję, że mogą mieć wpływ na losy swojego otoczenia, sprawić, by bezosobowa, zaniedbana, zaniechana przestrzeń niczyja stała się przestrzenią przynależną do mieszkańców - miejscem, w którym chcą przebywać. Mieszkańcy okolic zrobili już wiele, aby projekt pozostał na dobre na Placu Grzybowskim. Stworzyli listy, pod którymi można się podpisać, napisali petycje. Naczelnik Biura Estetyki Przestrzeni Publicznej, p. Tomasz Gamdzyk wyraził parę wątpliwości odnośnie projektu. Podstawowa wątpliwość to istnienie podobnych oczek wodnych np. na Polach Mokotowskich, anachroniczność technologiczna projektu, brak myślenia o rewitalizacji całości otoczenia, zbędny luksus wobec braku podstawowych udogodnień. Odnośnie próśb mieszkańców dotyczących pozostawienia projektuwyraził dezaprobatę wobec tymczasowości i prowizoryczności Dotleniacza. Zanim odniosę sie do wątpliwości P. Tomasza Gamdzyka chciałabym zająć stanowisko w kwestii najistotniejszej - kwestii pozostawienia projektu na Placu Grzybowskim. Tworzenie alternatywy - pozostawić lub zlikwidować jest całkowicie błędne.Dowodzi jedynie tego, że urzędnicy nie mogą sobie nawet wyobrazić, źe mogą stworzyć jeszcze jedną możliwość - przekształcić. Dotleniacz jest zjawiskiem tymczasowym, całkowicie sie z tym zgadzam, jest konstukcją "partyzancką" (jak usłyszeliśmy podczas debaty) - z czym również się zgadzam. W obecnej formie nie jest w stanie przetrwać dłużej. Wszystko to prawda. istnieje jednak wola mieszkańców okolic, aby był tam staw, mgła, ławki i kwiaty. Być może więc należy porozmawiać z mieszkańcami i uruchomić bezpośrednie demokratyczne procedury, wysłuchać ich racji. Do tego przekonywałam zarówno pana Tomasza Gamdzyka jak i panią dyrektor Biura Kultury. Mam wraźenie, źe rozumieją ten sposób myślenia. Jeśli faktycznie spotkanie między władzami miasta a mieszkańcami się odbędzie, oznacza to, źe Dotleniacz miał sens. Poniewaź można zamknąć projekt i przebudować staw, wybetonować brzegi, obsadzić roślinami, które przetrwają zimę, zbudować stałe przyłącze do wody. Osobiście chętnie włączę się w pracę nad tym "pokłosiem" Dotleniacza, jeśli tylko ktoś mnie o to poprosi. Odnośnie pozostałych wątków wypowiedzi pana Gamdzyka, chciałabym podkreślić jeden, zasadniczy aspekt Dotleniacza - mianowicie jego kontekstualność.Dotleniacz powstał na Placu Grzybowskim, ponieważ było tam getto, ponieważ jest tam teraz synagoga Nożyków, gmina żydowska, kościół Wszystkich Świętych z do niedawna działającą księgarnią sprzedającą wydawnictwa antysemickie i ulica Próżna. Jego forma jest przystosowana do potrzeb mieszkańców, którzy potrzebują miejsca, w którym będą mogli sie spotkać oraz - dosłownie i w przenośni - odetchnąć. Nie było moją intencją zadziwianie mieszkańców cudami techniki. Uważam natomiast, że ta odrobina luksusu, jaką jest ozonowane powietrze nie stanowi wielkiego dysonansu, a obdrapane ławki, nierówne krawężniki i chodniki w złym stanie nie rażą przez to bardziej niż zwykle. Nie zajmuję się rewitalizacją skwerów w mieście. Sądzę, że to właśnie mieści się w kompetencjach władz. Rozmawiałam z p. Gamdzykiem również o aspekcie pamięci. Czy pamięć może być wyrażana w formie tak niebezpośredniej. Czy odpoczynek, oddychanie ozonowanym powietrzem może być formą pamiętania. Ludzie, z którymi robiłam wywiady na Placu mówią, że tak. Debata w InfoQlturze ujawniła wiele nieporozumień, pozwoliła wyjaśnić parę z nich. Jeśli skutkiem tego będzie zbliżenie między władzami a mieszkańcami Placu Grzybowskiego, to stanie się rzecz bezprecedensowa. ----- Dzięki uprzejmości portalu InfoQltura2016 http://www.iq2016.pl/ poniedziałek, 6 sierpień 2007 Komentarze po debacie "Miejska Sztuka" Oto co o "Dotleniaczu" i debacie powiedzieli uczestnicy naszego ostatniego spotkania (kolejność przypadkowa): "Debata była bardzo ciekawą konfrontacją poglądów i sposobów odbioru sztuki miejskiej. Główną refleksją, jaka z niej wyniknęła dla przyszłości planowania przestrzeni miasta, jest to, że programy funkcjonalne przekształcanych czy rewitalizowanych przestrzeni publicznych powinny być konsultowane z lokalnymi społecznościami. Mimo że, "Dotleniacz" jest tymczasowym projektem, jesteśmy otwarci na artystyczne pomysły zagospodarowania przestrzeni pl. Grzybowskiego w przyszłości." Tomasz Gamdzyk, Naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej "Inicjatywy takie jak "Dotleniacz" należy wspierać. To miejsce w fantastyczny sposób integruje naszą społeczność - jest ciepłe i przyjazne. Jako mieszkańcy bardzo byśmy chcieli, aby przyszły projekt zagospodarowania pl. Grzybowskiego powstał jako efekt współpracy miasta i Pani Joanny Rajkowskiej. Mamy nadzieję, że dzięki temu powstanie nowy "Dotleniacz" zgodny ze wszystkimi założeniami miasta i będzie on nas cieszyć trochę dłużej niż 2 miesiące. Miasto powinno pomagać takim artystom jak Joanna Rajkowska." Maria Abramowska, przedstawiciel mieszkańców pl. Grzybowskiego "IQ InfoQltura 2016 ma szanse stać się stałym miejscem kontaktu środowisk związanych z kulturą. Kontaktu tak potrzebnego Warszawie, jej mieszkańcom, artystom oraz przedstawicielom władz miasta. Dlatego w swoich działaniach mogą liczyć na moje wsparcie. W sprawie "Dotleniacza" najistotniejsze jest to, że sprowokował on bardzo ważna dyskusję o sztuce miejskiej i warunkach jej tworzenia u nas, a debata dała nam szanse zastanowienia się, jak możemy lepiej współpracować przy jej tworzeniu." Jarosław Trybuś, historyk sztuki "Jako mieszkańcy byliśmy zaskoczeni, że pozornie tak prosty pomysł, jak "Dotleniacz" może odmienić nasze życie i przestrzeń, w której mieszkamy. Wszyscy chcielibyśmy, aby coś na kształt tego projektu zagościło u nas na dłużej. "Dotleniacz" stał się nowym miejscem spotkań, nie ma osoby byłaby w jego pobliżu smutna. Integruje wszystkich mieszkańców bez względu na wiek. Przychodzi tu wielu młodych ludzi i nie są obojętni. Mamy nadzieje, że miasto wyciągnie z debaty wnioski na przyszłość. Bardzo dziękujemy za zaproszenie do udziału w dyskusji - Warszawa potrzebuje takiego miejsca wymiany poglądów." Anna Zaborska, mieszkanka przy ul. Bagno
Kurator: Kaja Pawełek
Koordynacja: Rafał Żurek
Architekci: Lech Mill, Maciej Walczyna
Inżynier: Piotr Kowalski
Specjalista od ozonatorów i zamgławiaczy: Roman Mrugałło
Realizacja: Zielony Horyzont, Garden Service, Firestone Pond Liner, Toro, Dom-Wit Ogrody, Grima Projekt, Związek Szkółkarzy Polskich, www.roslinywodne.pl, J.J.Majchrzak Ogrodnictwo, Magnolia