Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich

2002, sztuczna palma umieszczona na skrzyżowaniu Alej Jerozolimskich i ulicy Nowy Świat w Warszawie

Joanna Rajkowska rozmawia z Łukaszem Cybińskim
Wywiad w zmodyfikowanej wersji ukazał się w "Rzeczpospolitej" z 12 lutego 2007 r.

Palma dryfuje na lewo

Dlaczego zależy pani na rekonstrukcji palmy?

Powód jest prosty: palma się rozsypuje i część konstrukcji trzeba wymienić, a konkretnie - głowicę, korę i koronę.

Jaki jest sens nadal ją utrzymywać?

Dopóki projekt publiczny żyje, ludzie żywo na niego reagują, czytają w nim pewne treści, identyfikują się z nim lub go nienawidzą, dopóty ma rację bytu. W roku 2003 chcialam palmę przekazać miastu, Fundacja Instytut Promocji Sztuki napisała w tej sprawie list do Prezydenta Warszawy. List pozostał bez odpowiedzi. Napisaliśmy zatem drugi list - z prośbą o pomoc w demontażu. I znów odpowiedź nie nadeszła. Czas mijał, ludzie pisali historię projektu, palma przestała być projektem autorskim. Znając przekonanie wielu, najczęściej nieznanych mi osób, że palma kojarzy im się z tolerancją, otwartością, a także z pogodą ducha, myślę, że dopóki mamy taką sytuację polityczną jaką mamy, nie nadszedł jeszcze czas, żeby ją demontować. Po tych wszystkich latach palma kojarzy się z pewnym myśleniem o polityce i o społeczeństwie i ugrupowaniami, które są przeciwko ludziom sprawującym teraz władzę.

A przy stawianiu palmy w 2002 roku też miała pani intencje polityczne?

To jest projekt artystyczny, a nie manifest polityczny. Palma się upolityczniła, ponieważ jest to projekt głęboko kontekstualny. Czas palmy przypadł na lata, kiedy władzę objęły ugrupowania próbujące oczyścić kraj z wszelkich obcych kulturowo treści. A w moim zamierzeniu miał to być właśnie eksperyment społeczny badający jak dalece polskie społeczeństwo jest gotowe na przyjęcie tak obcego pod każdym względem elementu. Cieszę się, że projekt coraz bardziej się upolitycznia. Trudno się z tego nie cieszyć. Artysta o niczym lepszym nie może marzyć.

To na czym polega to upolitycznienie?

Palma to pewna wizja rzeczywistości i w tej wizji mieści się wiele treści określanych jako lewicowe. W ciągu kolejnych kryzysów, jakie zdarzały się w historii palmy, spotykali się pod nią ludzie, związani z pewnymi opcjami politycznymi, np. Zieloni, ludzie skupieni wokół klubu Le Madame, ekolodzy, wszyscy ci, którzy chcą trochę innej Polski niż teraz. To oni organizowali publiczne składki i pisali listy do prezydenta. Mam wrażenie, że teraz czas przyspiesza i wszyscy siłą rzeczy grawitujemy na lewo. Palma też. Zwróciłam się do redakcji Krytyki Politycznej o pomoc i fakt, że zdecydowali się na wysłanie newslettera w sprawie projektu tylko to potwierdza.

Palma od samego początku nie była akceptowana przez ówczesne władze Warszawy, prezydenta Kaczyńskiego i ugrupowania, które za nim stały. Jak czytałam w prasie, przyczyną był fakt, że na projekt zgodę wyraziła poprzednia ekipa. Cytat "Zwyczajowo w tym miejscu w okresie Świąt Bożego Narodzenie stawiano choinkę. To jest nasza tradycja, którą powinniśmy kultywować". Zatem wszystko, co próbowałam zrobić w tej sprawie było blokowane, np. Zarząd Dróg Miejskich polecił w nocy zdemontować banner z hasłem: "Palma czeka na umowę" i rozebrał rusztowanie pod pretekstem nie spełnienia wymogów bezpieczeństwa. Ale z drugiej strony nie ma co demonizować, bo w końcu na polecenie władz Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Ogrodniczych pomogło w utrzymaniu projektu.

To może lewica przejmie palmę jako swój symbol taki, jak kiedyś sierp i młot, czy czerwona róża?

Nie sądzę żeby lewica miała takie intencje. Palma jest tak ironicznym projektem, że każda próba określenia jej jednoznacznie jest skazana na niepowodzenie. Ja się jedynie cieszę, że palma dryfuje na lewo.

A gdyby w okolicy palmy zaczynałyby się np. pochody 1-majowe? Palma stoi przecież w sąsiedztwie dawnego budynku KC PZPR.

Stałabym z boku i patrzyłabym ze zdziwieniem. Lewica - lewicą, młoda lewica -młodą lewicą, natomiast Komitet Centralny - Komitetem Centralnym. To jest, niestety, bagaż lewicy, z którym musi się uporać, a nie jest to proste.

_____________________________________________________________

Sprostowanie do artykułu Agnieszki Rybarczyk "Rewolucja z dostawą do domu" opublikowanego w Rzeczpospolitej, 28-29 kwietnia 2007

"Palma się upolityczniła, ponieważ jest to projekt głęboko kontekstualny. Czas palmy przypadł na lata, kiedy władzę objęły ugrupowania próbujące oczyścić kraj z wszelkich obcych kulturowo treści. A w moim zamierzeniu miał to być właśnie eksperyment społeczny badający jak dalece polskie społeczeństwo jest gotowe na przyjęcie tak obcego pod każdym względem elementu. "

Spot wyborczy partii Zieloni 2004 emitowany w roku 2006. Kliknij żeby odtworzyć.

Ma zapewne rację Amos Oz twierdząc, że deprawacja języka zazwyczaj poprzedza rozkład, wykoślawienie i degenerację etyczną. W tekście "Rewolucja z dostawą do domu" - Agnieszki Rybak kalki wykoślawień językowych zrodzonych przez IV RP stanowią tkankę opisu zjawiska, którego autorka ani nie rozumie, ani tym bardziej nie potrafi opisać.

To co mnie uderza, to głębokie niezrozumienie potrzeby istnienia biegunowo różniących się formacji politycznych i tym samym umożliwienie/poszerzenie pola dialogu. W warstwie językowej uwidacznia się to poprzez charakterystyczne zawłaszczanie znaczeń, fastfoodowy opis i przesunięcia definicyjne jak np. w słowie 'bohema" czy "nadbudowa". Jest to język sam w sobie uniemożliwiający jakąkolwiek polemikę.

Jednym z nieporozumień jest twierdzenie, że - cytuję: "słynna palma Joanny Rajkowskiej postawiona na rondzie de Gaulle'a za warszawskich rządów Lecha Kaczyńskiego, z założenia apolityczna, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przechyliła się na lewo."

Ponieważ projekt mojego autorstwa został tutaj użyty instrumentalnie jako przykład zawłaszczania kolejnego obszaru przez środowisko Krytyki Politycznej, spróbuję wyjaśnić na czym polega błąd. A konkretnie trzy zawarte w tym zdaniu pomyłki.

1. Palma stanęła na rondzie de Gaulle'a w grudniu 2002, ponieważ pozwolenia wydano latem tego roku, za kadencji rządów koalicji PO-SLD i decyzji tych nie sposób było cofnąć. Czytając wypowiedzi Lecha Kaczyńsiego na temat projektu można śmiało stwierdzić, że stanęła wbrew jego stanowisku. Podkreślam również fakt, że nie wydano na nią publicznych pieniędzy.

2. Palma nie była z założenia apolityczna. Natura projektów publicznych jest taka, że opisuje je dynamicznie zmieniający się kontekst tworzony przez rozmaite ludzkie działania. Każda publiczna wypowiedź, kaźdy gest, preformens urządzony pod palmą określają jej zawartość znaczeniową. Projekty publiczne powstające w przestrzeni zantagonizowanej i straumatyzowanej nie mogą być apolityczne, ponieważ przestrzeń taka - zaktywizowana działaniem projektu staje się polityczna. W wypadku palmy wątkiem politycznym stała się nie tylko wielokrotnie przeze mnie podkreślana historia nazwy ulicy generująca natychmiast dyskusje o naszym stosunku do wszelkich Innych. Projekt ten ma naturę performatywną. Ludzie przez konieczność ustosunkowania się do zmienionej wizji przestrzeni, do obecności kulturowo obcego elementu musieli tu i teraz określić swój stosunek do inności, tak więc polityczna stała się kulturowa obcość samej palmy. Dlaczego? Ponieważ w IV RP inność stała się kwestią głęboko polityczną.Tak więc polityczność palmy polega na jej obecności w dyskursie politycznym.

3. Palma przechyliła się w lewo nie za dotknięciem czarodziejskiej różdżki lecz przez obecność pod palmą bardzo różnych osób związanych ze środowiskami lewicowymi. Tak się złożyło, że to raczej nie Młodzież Wszechpolska zbierała się pod palmą a Zieloni i ludzie spod znaku Le Madame. I nie środowisko związane z Radiem Maryja rozesłało newsletter o potrzebie finansowego wsparcia rekonstrukcji palmy a Krytyka Polityczna. Taki był ten przechył a rozpoczął się w momencie, kiedy łysa palma nielegalnie stała na rondzie de Gaulle'a ponieważ władze miasta nie wyrażały woli podpisania odpowiednich umów.

Świat jednak nie jest taki prosty jak chciałaby autorka artykułu. Bo jak zrozumieć to, że pieniądze na palmę wpłacają ludzie, których poglądy trudno określić jako lewicowe, a jedna pani, która ciepło określiła siebie jako moher kupiła 2 cegiełki w cenie 400 złotych? Ta pani powiedziała, że to jest również jej palma.

Współpraca:
Centrum Sztuki Współczesnej, Zamek Ujazdowski; Fundacja Instytut Promocji i Sztuki
Michal Rudnicki (architekt), Katarzyna Lyszkowicz
Strona www: www.palma.art.pl


Palma a sprawa polska">